niedziela, 3 maja 2015

Co z tym farbowaniem?

Już nie mogłam się doczekać, żeby udało się zgrać w czasie niezbędne elementy: pogodę, otoczenie, córcia w sukience i aparat w zasięgu. A po co to wszystko? Pokazywałam Wam Kochani trochę wcześniej na blogu sztruksową sukienkę dla mojej córci w kolorze kawy z mlekiem. Jako podszewkę na karczek sukienki wykorzystałam tkaninę, z której już wcześniej szyłam. A jednak... w innych ubrankach nie zauważyłam, że farbuje, a tutaj po prostu niemiłosiernie. Na początku miałam nadzieję, że przy dokładnym płukaniu i z kolejnym praniem będzie lepiej, ale gdzie tam, już traciłam nadzieję. W akcie desperacji podjęłam decyzję, że czas zafarbować sukienkę. Podobno miał być to kolor fioletowy, choć dla mnie jest bardziej niebieski, ale i tak jest śliczny. Wybrałam farbkę, którą można użyć w pralce. Nie powiem, że się nie bałam, ale było warto. Farbowanie odbyło się jakiś czas temu, ale czekałam na dalsze komplikacje typu blaknięcie, farbowanie bielizny, trzymanie koloru bądź nie przy kolejnym praniu.I co? I wszystko ok, sukienka chętnie noszona, kolor nie blaknie, i najważniejsze to ... pralka nie zapaskudzona. Może ktoś z Was będzie miał mniej dzięki temu obaw przed farbowaniem, a może podzielicie się Waszymi przygodami albo radami, bo pewnie nie zawsze bywa tak różowo, jak tym razem.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję, że zechciałeś być moim gościem. Proszę zostaw po sobie ślad.
Thank you you want to be my guest. Please post a comment.