Tak się jakoś złożyło, że pojawiło się zamówienie na ubranka dla maluszka. Zaczęłam od prostej czapeczki, tak dla przyjemności.... zatęskniło mi się za małym hafcikiem ;)
Potem to już z górki, wykroje moje, kosztowały trochę wysiłku, bo każdy komplecik chciałam wykonać inaczej: inne zapięcie, ozdoby, wspólne w zasadzie tylko koszulka + półśpioszki.
Zdjęcia trochę przekłamują kolory, ale i tak ciekawa jestem jak będą pasować na przyszłego użytkownika...
Pozdrawiam
niedziela, 21 lutego 2016
niedziela, 14 lutego 2016
Etui na Kindle
Uwielbiam czytać, więc doczekałam się od mojego Małżonka prezentu w postaci Kindla. To było jakieś parę lat temu. Jednakże baaaaardzo częste użytkowanie doprowadziło do zużycia etui mojego Kindelka. Zapadła decyzja, a co tam uszyję sobie.
Pierwsze podejście - prototyp wg oryginału. Oczywiście, nie skórzane etui, ale z mocnej bawełny. Ozdobiłam całość haftem matematycznym mojego pomysłu, zamknięcie na magnesik. Sam Kindle jest podtrzymywane przez szerokie gumy wszyte w narożnikach i to jest zdecydowane ulepszenie w stosunku do oryginalnego etui na Kindla. Poza tym w użytkowaniu całość jest ok, choć może odrobinę mniej wygodne niż oryginalnie. Ale to może przyzwyczajenie...?
Druga koncepcja - brak "wcięć" na grzbiecie etui, inny design. Moim zdaniem etui ma lepsze zamknięcie całości, bo na gumeczkę, podobnie jak w teczkach na dokumenty, choć gumeczki podtrzymujące samego Kindla, mimo ładnego, subtelnego wyglądu, lepsze w modelu pokazywanym wyżej, choćby kosztem estetyki. Całość wykończona lamówką, no i udało mi się wrócić znowu do heksagonów... W użytkowaniu wygodniejszy model niż ten czarny.
Ostatni model podobny do poprzednika z małymi subtelnymi zmianami, generalnie trochę inna estetyka.
Generalnie, gdybym teraz szyła takie etui dla Kindla połączyłabym zalety pierwszego i drugiego z moich prototypów. Za jakiś czas na pewno mnie to czeka, wszystko się w końcu zużywa, a i ja przez ten czas jeszcze się poduczę, to coś na pewno powstanie. A ja na pewno się pochwalę...
Pozdrawiam
Pierwsze podejście - prototyp wg oryginału. Oczywiście, nie skórzane etui, ale z mocnej bawełny. Ozdobiłam całość haftem matematycznym mojego pomysłu, zamknięcie na magnesik. Sam Kindle jest podtrzymywane przez szerokie gumy wszyte w narożnikach i to jest zdecydowane ulepszenie w stosunku do oryginalnego etui na Kindla. Poza tym w użytkowaniu całość jest ok, choć może odrobinę mniej wygodne niż oryginalnie. Ale to może przyzwyczajenie...?
Druga koncepcja - brak "wcięć" na grzbiecie etui, inny design. Moim zdaniem etui ma lepsze zamknięcie całości, bo na gumeczkę, podobnie jak w teczkach na dokumenty, choć gumeczki podtrzymujące samego Kindla, mimo ładnego, subtelnego wyglądu, lepsze w modelu pokazywanym wyżej, choćby kosztem estetyki. Całość wykończona lamówką, no i udało mi się wrócić znowu do heksagonów... W użytkowaniu wygodniejszy model niż ten czarny.
Ostatni model podobny do poprzednika z małymi subtelnymi zmianami, generalnie trochę inna estetyka.
Generalnie, gdybym teraz szyła takie etui dla Kindla połączyłabym zalety pierwszego i drugiego z moich prototypów. Za jakiś czas na pewno mnie to czeka, wszystko się w końcu zużywa, a i ja przez ten czas jeszcze się poduczę, to coś na pewno powstanie. A ja na pewno się pochwalę...
Pozdrawiam
sobota, 6 lutego 2016
Stroje na bal karnawałowy
Witam wszystkich na końcówce karnawału. Ostatnie dni poświęciłam własnie na przygotowanie strojów na bal karnawałowy, a poza tym szyje się dużo, tylko jakoś te fotki ciężko zrobić. Jednakże część strojów balowych mogłaby się cokolwiek zużyć, a i tak już przeżyły balowanie to nie można zwlekać, bo taka okazja się nie powtórzy, a na pewno nie w tym wydaniu. Zebrałam więc resztki sił, no i są.
Przy konstrukcji strojów zależało mi, żeby były oczywiście "bajeczne", ale tez funkcjonalne: dzieciaki powinny móc ubrać się samodzielnie, co wymuszało pewne rozwiązania techniczne, musiały być wygodne, ale też podobać się swoim użytkownikom. Trochę dużo tych wymagań, a ja przecież taka projektantka i krawcowa - amatorka.
Dla córci oczywiście księżniczkowa sukienka. Przeszukałam szafy i znalazłam takie tkaniny pasujące do siebie. Przy małym zaangażowaniu Tatusia, bo ja cokolwiek ograniczona ruchowo ostatnio, uzupełniłam je o kolorową taśmę satynową i srebrzyste wykończenia i tak 3,5- letnia córcia miała sukienkę, w którą mogła się sama odziać, wygodna, ale też jak z bajki.
"Gorset" sukienki - tu lepiej widać srebrzystości. Dodałam jeszcze zachomikowane dawno "perełki" - szyte w asyście małej pomocnicy. Z tej samej wstążki zrobiłam kokardki upinające wierzchnią warstwę sukni księżniczki.
A tu korona. Długo się zastanawiałam nad wyborem, ale przeważyła wygoda. Prosta, ale księżniczka bardzo zadowolona.
A tu już mój mały Zorro - w nowej "galowej" koszuli, bo ze starej już się wyrosło, błyszczącym płaszczu....
z błyszczącą muszką pod szyjką (spełnione kolejne marzenie, bo te dziewczyny to mają korale, a chłopaki ....),
z maską cokolwiek krzywo założoną i kapeluszem, lekko sfatygowanym, bo w końcu Zorro szalał w nim na balu.
A tu jeszcze balowicze karnawałowi razem
Poświęciłam "trochę", delikatnie mówiąc, czasu, bo tylko kilka dni po kilka godzin, ale było warto. Dobrze, że taki karnawał tylko raz do roku. Pozdrawiam i zapraszam, zbieram siły i małymi kroczkami uda mi się w końcu porobić fotki i coś jeszcze napisać.
Przy konstrukcji strojów zależało mi, żeby były oczywiście "bajeczne", ale tez funkcjonalne: dzieciaki powinny móc ubrać się samodzielnie, co wymuszało pewne rozwiązania techniczne, musiały być wygodne, ale też podobać się swoim użytkownikom. Trochę dużo tych wymagań, a ja przecież taka projektantka i krawcowa - amatorka.
Dla córci oczywiście księżniczkowa sukienka. Przeszukałam szafy i znalazłam takie tkaniny pasujące do siebie. Przy małym zaangażowaniu Tatusia, bo ja cokolwiek ograniczona ruchowo ostatnio, uzupełniłam je o kolorową taśmę satynową i srebrzyste wykończenia i tak 3,5- letnia córcia miała sukienkę, w którą mogła się sama odziać, wygodna, ale też jak z bajki.
"Gorset" sukienki - tu lepiej widać srebrzystości. Dodałam jeszcze zachomikowane dawno "perełki" - szyte w asyście małej pomocnicy. Z tej samej wstążki zrobiłam kokardki upinające wierzchnią warstwę sukni księżniczki.
A tu korona. Długo się zastanawiałam nad wyborem, ale przeważyła wygoda. Prosta, ale księżniczka bardzo zadowolona.
A tu już mój mały Zorro - w nowej "galowej" koszuli, bo ze starej już się wyrosło, błyszczącym płaszczu....
z błyszczącą muszką pod szyjką (spełnione kolejne marzenie, bo te dziewczyny to mają korale, a chłopaki ....),
z maską cokolwiek krzywo założoną i kapeluszem, lekko sfatygowanym, bo w końcu Zorro szalał w nim na balu.
A tu jeszcze balowicze karnawałowi razem
Poświęciłam "trochę", delikatnie mówiąc, czasu, bo tylko kilka dni po kilka godzin, ale było warto. Dobrze, że taki karnawał tylko raz do roku. Pozdrawiam i zapraszam, zbieram siły i małymi kroczkami uda mi się w końcu porobić fotki i coś jeszcze napisać.
Subskrybuj:
Posty (Atom)