niedziela, 21 czerwca 2015

Nowa letnia sukieneczka

Oswajam się z moją nową maszyną, tak szybko jak to tylko możliwe, ale jakoś doba nie chce być dłuższa. Uszyłam córci, ze sprawdzonego wykroju, nową letnią sukieneczkę. Szwy elastyczne na tej maszynie wyglądają trochę inaczej, niż na poprzedniej, odrobinę inaczej układa się nić, więc testuję różne szwy i szukam rozwiązań tych moim zdaniem najładniejszych. Sukienka jest prosta, ale najważniejsze, że czerwona, bo to ulubiony kolor córci. Nawet auta zauważa tylko czerwone, a resztę w zasadzie pomija milczeniem. Swoją drogą, ciekawe, kto z niej wyrośnie: typowa kobietka, czy strażak (strażaczka?!!) ?



Już niedługo pokaże co nowego wymyśliłam na lato dla córci, ale czekamy znowu na gorące plenery. A tymczasem jeszcze pokażę, co na szybko uszyłam na moje słoiczki z dżemem czereśniowym, a przy okazji wytestowałam sobie nowy ścieg w maszynie.


Pozdrawiam i do zobaczenia kolejnym razem.


środa, 17 czerwca 2015

Czy to recycling? Odmieniona bluzeczka

Mnóstwo bluzeczek dla dzieciaków ma na przodzie naprasowanki. Jedne wyglądają dobrze, mimo długiego użytkowania, inne po zaledwie dwóch, trzech miesiącach wyglądają fatalnie. Moja córeczka wybrała sobie swego czasu bluzeczkę z naprasowanymi pieskami. Niestety akurat ta bluzeczka nie przeżyła długo w ładnej postaci.



Szkoda mi było ją wyrzucić, bo jednak córcia ją lubi, a całość jest jeszcze całkiem dobra. Trochę posiedziałam, ale udało się usunąć całość naprasowanki. Ponieważ pozostała pewna różnica odcieni, musiałam coś wymyślić. Wykorzystałam resztki papieru do naprasowywania, na których wydrukowałam serduszka, romby, kwiatki... Do tego pisaki do malowania na tkaninach... A oto efekt:


Zastanawiałam się, czy nie za słodkie. Jak myślicie? Córci się podoba, co w końcu najważniejsze, ale na pewno nie jest obiektywna.

A na razie szyje się nadal bardzo powoli, ale już niedługo może uda mi się coś zakończyć i pochwalić. Na razie tłucze się po głowie myśl "kupa sprzętu, mało talentu", ale odgrażam się sobie w myślach, że może ten sprzęt jeszcze do czegoś się przyda. Pozdrawiam


czwartek, 4 czerwca 2015

Etui na telefon

Zdążyłam się pochwalić, że mam moją super nową maszynę, tylko jakoś nie widać było na blogu efektów. Co tu dużo mówić, czasu ekstra nie da się "zanabyć", a u nas maj to miesiąc kumulacji imieninowo-urodzinowo-okazyjny. Maleńki ślad "imprezowych" poczynań możecie zobaczyć tu, tu i jeszcze tu. Na szycie po prostu nie starczało czasu. A do tego ostatnio "klęska urodzaju" czereśniowego, o czym wkrótce będziecie mogli przeczytać na blogu kulinarnym i po prostu... sił brak. Rzutem na taśmę uszyłam jedynie mojemu Mężowi etui na nowy telefon.



A z szyciem tego etui to była cała historia. Z założenia miało być dopasowane, ale może dobrze byłoby dać do środka ocieplinkę, tak "antywstrząsowo", czytaj na wypadek upadku z małych rączek dzieciowych. Ale szybko się okazało, że to trochę jednak za grubo. Kolejna próba bez ocieplinki, ale i tak nieładnie układały się rogi. Ostatecznie mała zmiana wewnętrznej tkaniny i odrobinę zmiana konstrukcji dała pożądany efekt. I choć czepiałabym się jeszcze naszycia metki, to jednak z racji na szycie około północy, po szalonym tygodniu, to może nie będę głośno narzekać. Tymczasem testowe etui służą naszym dzieciakom.

Jedyna pociecha to przyjemność szycia na nowej maszynie... ach, to automatyczne obcinanie nitki, jak ja mogłam bez tego do tej pory szyć.
Pozdrawiam wszystkich serdecznie.